Etykiety

wtorek, 28 maja 2013

Agnieszka: wiemy już, czym pokryjemy dach.


W poście  „Czym pokryć dach?” Dawid myśli i kombinuje, szuka, brnie pod prąd. Już nie musi. Znamy odpowiedź na pytanie, które tak go nurtowało. Wystarczyło zajrzeć do warunków zabudowy! Jako że walczyliśmy o płaski dach, zupełnie nam to umknęło i nie zwróciliśmy na to po prostu uwagi. Ma być on kryty dachówką lub blachą dachówkopodobną. Innej opcji nie uwzględniono.

Wstępnie ustaliliśmy, że nie będziemy po raz kolejny wnioskować o zmianę warunków zabudowy. Nie jest to jednak wykluczone. Jak dla mnie, jeśli dzięki niej będziemy mogli zmniejszyć koszty, myślę, że warto będzie spróbować. Już mi się tak nie spieszy z tą budową. Co nagle, to po diable.

poniedziałek, 27 maja 2013

Agnieszka: nie przełknę dachu mansadrowego.


Mąż wysłał mi na pocztę mailową szkic:




Zapisałam go na pulpicie jako „obrzydliwy” – bo już nawet nie brzydki. Dyskusja na temat nowej koncepcji trwała cały dzień. Już nawet miałam zmieniać tytuł bloga i rzucając piorunami groziłam, że żadnego domu nie wybudujemy. Wiem, że to jest dla nas najlepsze rozwiązanie i jeśli zapewni nam ono więcej powierzchni, to nie mamy wyjścia i musimy z niego skorzystać.

Jeżeli już musi być taki dach, to według mnie nie pasuje do niego okno narożne w salonie, a poza tym wszystkie przeszklenia powinny być ze szczeblinami. Te oryginalne nie wchodzą w grę, bo będą stanowiły mostki termiczne, co w domu pasywnym nie jest dopuszczalne. Te naklejane lub mocowane tymczasowo, z możliwością ściągnięcia, mimo wszystko trochę światła zabiorą, a na nim też nam zależy i nie tylko z racji pasywności. Dach, w którym będą okna również przyciemni trochę wnętrza na poddaszu.

Nie podoba mi się to L.

niedziela, 26 maja 2013

Dawid: czym pokryć dach?


Są różne materiały, którymi można pokryć dach. Pod każdy rodzaj pokrycia należy inaczej przygotować zarówno wierzchnią warstwę dachu, jak i już samą konstrukcję. Cięższe pokrycie wymaga mocniejszej konstrukcji więźby, papa czy gont pełnego deskowania i tym podobnych niuansów. Jakby człowiek nie kombinował, zbudowanie szczelnego, odpornego na warunki atmosferyczne oraz dobrze ocieplonego dachu jest sporym wyzwaniem. Do tej pory nie zastanawiałem się zbytnio nad tym problemem, ponieważ byłem przekonany, że nie będzie problemu ze zmianą warunków zabudowy na dach o kącie nachylenia 6°, który będzie po prostu pokryty styropapą i już. Obecnie wiem, że takiego nie uda się wywalczyć, więc zacząłem kombinować, jak zrobić dach, który nie jest płaski (zgodnie z warunkami zabudowy), a jednocześnie daje maksimum powierzchni użytkowej (niewiele skosów). Istotnym ograniczeniem  jest w naszym przypadku wysokość okapu dachu ustalona na wysokości 4 metrów od najniższego poziomu terenu na działce. Wybór padł na dach mansardowy, czyli taki o zmiennym kacie nachylenia. Nieoficjalnie nawet wiem  już, że warunki zabudowy takowego nie zabraniają i dostanę to na piśmie. No dobra, ale jako człowiek idący zawsze pod prąd J nie mogę pozwolić sobie na jego standardowe pokrycie. Myślę i kombinuję; ogólnie uciekam od konstrukcji dachu z drewna, ba nawet uciekam od samej konstrukcji dachu z czegokolwiek, jako że jest to dla mnie element nieprzydatny. Najlepiej jakby go nie było. Najchętniej przykryłbym powietrze nieprzepuszczalną błoną w kształcie dachu i dał sobie z nim spokój. Ale niestety trzeba cos wymyśleć.

 

Ps. Jak znam życie, post na temat wyglądu dachu mansardowego i wrażenia artystycznego umieści na tym blogu jeszcze moja żona J.   

wtorek, 21 maja 2013

Agnieszka: spotkanie z architektem.


Umówiliśmy się z architektem na herbatę. Uporządkowaliśmy nowe fakty, poszukaliśmy rozwiązań zaistniałych problemów, ustaliliśmy wstępny kosztorys projektu. Największą naszą bolączką jest ten nieszczęsny dach. Nadal kombinujemy jak go nie mieć, ale mieć. Jak zyskać wewnątrz możliwie najwięcej powierzchni użytkowej. Zgodnie z sugestią wybraliśmy się do Wydziału Architektury mieszczącego się w Starostwie Powiatowym. Tam przedstawiliśmy naszą koncepcję dachu – mansardowego (wyglądającego jak hełm). Stwierdzono, że na podstawie warunków zabudowy nie można jednoznacznie stwierdzić, czy takie rozwiązanie ma w naszym przypadku rację bytu. Skierowani zostaliśmy do Urzędu Gminy, gdzie architekt miejski, który podejmował poprzednie decyzje, pomoże nam owe warunki zinterpretować i wyrazi swoją aprobatę dla naszego pomysłu (lub dez-). Decyzja ma być na dniach. Czekamy z niecierpliwością i zaciśniętymi kciukami. Nadzieja jest, bo nie wspomniałam w poprzednim poście (niech szlag trafi ten styropian…), że wstępnie mamy zgodę na podniesienie okapu dachu z 3,5 na 4 metry.

Co do samego projektu: każdy jego element i niemal każda zaangażowana osoba (elektryk, instalator, konstruktor) skasują nas drożej z racji, że dom będzie pasywny. Liczyliśmy się z tym. Musimy jednak poszukać geologa, bo mimo że dla fundamentu płytowego i „nieskomplikowanego” gruntu, badania jego teoretycznie nie są potrzebne, okazało się, że bez nich nie ruszymy z miejsca. Po wszystkim jeszcze geodeta wyznaczy nam dokładnie fizyczne ułożenie budynku na działce (za stawkę standardową na szczęście).

Architekt zwrócił nam również uwagę na pewien szczegół. W projekcie chcieliśmy do bryły budynku dołączyć garaż, ale okazało się, że jeśli on się w nim znajdzie, a nie zostanie wybudowany, dom może nie zostać odebrany, a raczej z pewnością nie dojdzie do tego. Garaż chcieliśmy dobudować w późniejszym terminie, kiedy pozwoliłyby nam na to finanse. Rezygnujemy z niego. Najwyżej za jakiś czas  spróbujemy wybudować wolnostojący obiekt gospodarczy, na co nie będzie już potrzebne pozwolenie na budowę, a jedynie zgłoszenie.

czwartek, 16 maja 2013

Agnieszka: niech szlag trafi ten styropian, czyli nie będzie płaskiego dachu


We wtorek przyszło pismo z urzędu informujące o tym, że wszczęto postępowanie administracyjne w sprawie zmiany decyzji o warunkach zabudowy, a przez 7 dni od daty otrzymania go mamy możliwość zapoznania się z aktami sprawy oraz wypowiedzenia się co do zebranych dowodów, materiałów i zgłoszonych żądań. Dawid udał się na miejsce, by sprawę obadać. Wiemy jedno: płaskiego dachu nie będzie. Argumentacja wydaje się rozsądna. W zasięgu wzroku nie ma takich rozwiązań i dla zabudowań sąsiednich działek również nie są przewidziane. Zawsze warto było spróbować. Złożyliśmy wniosek i zmianę minimalnego kąta nachylenia z 30° na 25°. Może chociaż tyle zyskamy. Za tydzień (już niecały) będzie decyzja (chyba nawet prawomocna). Umówiliśmy się na spotkanie z architektem.

A styropian już poza zasięgiem wzroku, bo na balkonie. Dzisiaj go wyklęłam. Niech szlag go trafi. Za ten dach!

piątek, 10 maja 2013

Dawid: nacisk domu na podłoże


Z problemem sił nacisku domu na podłoże właściwie nigdzie się nie spotkałem. Nie jest to problem najwyższej miary przy budowaniu domu, ale warto zwrócić na niego uwagę. Praktycznie niewiele osób mu się przygląda, gdyż rozwiązywany jest przez konstruktora w oparciu o wiedzę z badań geologicznych gruntu. Jakie mogą wystąpić w związku z tym komplikacje? Przy prawidłowo obliczonym i wykonanym fundamencie żadne, ale jeśliby się okazało, że będzie on za wąski może to spowodować nierównomierne osiadanie domu a co za tym idzie pękanie ścian. Innym problemem jest to, że przy budowie domu pasywnego ocieplić trzeba praktycznie wszystkie przegrody (wypadałoby ocieplić fundament od dołu, gdyż w przeciwnym razie będzie występował mostek cieplny). Ocieplenie od dołu nie jest takie proste, ponieważ wszystkie materiały izolacyjne mają niewspółmiernie mniejszą wytrzymałość od materiałów konstrukcyjnych, dlatego osadzenie fundamentu na materiale izolacyjnym jest w praktyce niemożliwe (nieopłacalne). Dlatego osobiście zwracam się w stronę fundamentu płytowego aby ciężar budynku rozłożyć na jak największej powierzchni. Aby uzmysłowić problem i zanadto nie wchodzić w szczegóły obliczę szybko jednostkowy nacisk budynku na m² gruntu.

 

Dane: Dom o powierzchni zabudowy 60m² bez ocieplenia, piętrowy (poddasze użytkowe) wykonany w technologii innej niż szkieletowa. Waga całego domu wraz ze stropami, dachem, instalacjami, meblami, domownikami, psem, kotem i papugą szacuję na 75 ton.

 

Fundament ławowy szerokość 25 cm obwód 31m. Dodatkowo jedna ściana nośna w środku o długości 7 metrów. Łączna długość fundamentu 38 metrów i powierzchnia oddziaływania na grunt 9,5m². Nacisk na grunt 8 ton na m².

 

Fundament płytowy 60m². Nacisk na grunt 1,25 tony na m².

 

Styropian klasy EPS100 (podłogowy) zgodnie z normą wytrzymuje przy 10% odkształceniu siłę 100kPa (kilopaskali), po przekształceniu jest to 10 ton na m² powierzchni. Jako że odkształcenia sprężyste większości materiałów przyjmują wartość liniową, możemy przyjąć, że przy naszej sile 8 ton na m² ( w przypadku fundamentu liniowego), styropian może się ugiąć o 8%.  Przy ociepleniu o grubości 35 cm mamy obniżenie fundamentów o 3 cm. W przypadku fundamentu płytowego ugięcie styropianu nie dojdzie nawet do pół milimetra.

 

Konkluzja: Budując dom pasywny pod podłogę i tak trzeba dać około 35cm styropianu, dlatego warto to wykorzystać i zrezygnować z budowy fundamentu opartego na ławach.

środa, 8 maja 2013

Agnieszka: Się Ciągnie.


Zakup ziemi był startem dla dalszych działań podjętych w kierunku budowy domu. Wszystko mniej więcej było wykalkulowane, ustalone i zadecydowane. Nie wiem, jakim cudem założyliśmy,  że przy dobrych wiatrach wprowadzimy się na jesień. Chyba czas zamienił się w gumę i z nas drwi. Ciągnie się nieludzko.

W urzędzie leży sobie na jakimś biurku pismo z prośbą o zmianę warunków zabudowy. Trzymam kciuki już tak długo, że zaraz mi odpadną. Nikt nie przekroczył żadnego terminu, ale i tak mam wrażenie, że oddalił się on o milion lat świetlnych.

Później jeszcze projekt – czekanie, pozwolenie na budowę – czekanie, punkt zwrotny, czyli walka o kredyt. Zanim zaczniemy budowę zdąży wystygnąć barszcz wigilijny.

Mąż dzwonił wczoraj podpytać o naszą małą sprawę. Architektka nie podjęła jeszcze decyzji (no i miała prawo). Pukam nerwowo w klawisze. Jeju, jak się ciągnie (…)

Ten dom buduje się w tak odległej przyszłości, że przestał zupełnie istnieć w naszej codzienności. Bo każdy dzień to już tylko czekanie, a gdy się skończy będziemy czekali znowu.

A styropian stoi zamknięty w wypełnionych wodą słoikach na parapecie i nic się nie dzieje. Może to nie jego właściwości fizyczne, a raczej mentalne, że tak nic się nie wydarza. Nie wciąga wody, nie gnije, nie zmienia pozycji.

Wczoraj zarejestrowałam się na kilku forach budowlanych i rzuciłam temat przemarzania ściany. Zobaczę, co inni mają do powiedzenia. Nie zdziwię się jednak, gdy na odpowiedzi też będę musiała czekać ustawowe 30 dni.

 Przyzwyczajam się powoli, że Się Ciągnie (…).