Etykiety

wtorek, 27 sierpnia 2013

Agnieszka: wybór projektu


Z trzech propozycji:




wybraliśmy jednak nasze rozwiązanie. Jest dla nas mimo wszystko najbardziej komfortowe i optymalne. Dopracowaliśmy jeszcze szczegóły. Pozmienialiśmy to i owo ( na przykład część okien ) i już jakiś czas temu udaliśmy się do architektów z naszym plikiem decyzji. Dzisiaj spotkaliśmy się znowu i odebraliśmy wstępny, bardziej wiążący i będący podstawą dalszych prac projekt.

Planowaliśmy postawić fundamenty jeszcze przed zimą, ale coś mi się wydaje, że nie pójdzie tak łatwo. Nie będę rozczarowana jeśli się nie uda. Wolę, by wszystko było przemyślane, dopracowane i dopięte na ostatni guzik. Mamy gdzie mieszkać, więc nie spieszy nam się aż tak bardzo.

Poza tym planuję wygrać w dużego lotka i wtedy ruszymy z kopyta. Na razie jesteśmy na etapie różowej, porcelanowej świnki - skarbonki, która ma zadek znaczony markerowym hasłem „DOM”.

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Agnieszka: wnętrze – opcja 3 ( propozycja architektów )

 
 





Wejście od kuchni. Bardzo ciekawe i  odważne rozwiązanie. Jak zauważyła kuzynka męża, do zaakceptowania, o ile w kuchni utrzymany będzie ciągle porządek, bo to jednak pierwsze wrażenie. Racja. Mimo tego nie powiedzieliśmy od razu „nie”.

 Rzuciła się nam w oczy otwarta przestrzeń, jaka powstała w połączeniu salonu z holem. Na plus.  Stół pod schodami to już kwestia dyskusyjna ( przecież wcale nie musi tam stać ).

Po dłuższym zastanowieniu doszliśmy jednak do wniosku, że nowe usytuowanie wejścia zabiera nam bardzo dużo miejsca, bo i na szafę w wiatrołapie, jak i część kuchni. Dopiero teraz zauważyłam, że w tej wersji nie ma w niej okna, a wolelibyśmy je jednak mieć ( najlepiej nad zlewem, jak w pierwszym rozwiązaniu – patrz post ).

Na górze przewagę metrażową ma jedna z sypialni ( 18,04 m² ).

piątek, 9 sierpnia 2013

Agnieszka: wnętrze – opcja 2 ( propozycja architektów )

 

 
 
 
 




Ładnie wkomponowane, zgrabne i estetyczne schody. Tak jak miało być, ale za żadne skarby nie chciało nam wyjść. Łazienka została przesunięta i zajęła część przedsionka. Niestety to miejsce było przeznaczone na centralę rekuperacyjną, zbiornik buforowy i pozostałą aparaturę techniczną potrzebną do obsługi domu pasywnego. Niby można to przenieść do pomieszczenia gospodarczego, ale wtedy właściwie niewiele w nim ( a może nawet nic ) zmieścimy. Poza tym wolelibyśmy, by urządzenia te były usytuowane jak najdalej od sypialni. Takie ustawienie schodów zmienia również wielkości pomieszczeń na górze. Jedno z nich zmniejsza się z 10,93 do 8,5 m², pozostałe pokoje mają kolejno prawie: 15 i 17 metrów. To jest jednak za duża dysproporcja. 

 

 
 
 
 


czwartek, 8 sierpnia 2013

Agnieszka: wnętrze – opcja 1 ( naszego autorstwa )


Bardzo, bardzo długo kombinowaliśmy, jak rozmieścić wszystkie pomieszczenia, by domek był jak najbardziej funkcjonalny i wygodny. Wiele rozwiązań jest wynikiem długich dyskusji i licznych kompromisów. Pewnie na etapie wdrażania mogłabym o nich powiedzieć więcej, ale już nie pamiętam dokładnie, co było za i przeciw, co nam się nie podobało i dlaczego.

Ciągle liczymy się z kosztami ( mimo wszystko ), więc nasza bryła miała mieć jak najmniejszą ( możliwie ) powierzchnię zabudowy. Nie pamiętam od jakiej zaczynaliśmy – chyba od około 66 m², a teraz mamy 88,3, gdzie na samym początku taką liczbę wykluczyliśmy. Bardzo dużo dało nam „wyrównanie” przedsionka i obecnie salon z kuchnią zajmują 40 m², co jest dla nas wręcz luksusem ( nasze obecne mieszkanie ma 39 m² ). Muszę jednak jeszcze porozmawiać z mężem, by jasno określić, czy budowa takiej wielkości domku jest dla nas osiągalna. Na razie mimo lekkiego niepokoju, cieszę się.

Największy problem mieliśmy ze schodami. Przerobiliśmy chyba wszystkie możliwe opcje i w końcu stanęliśmy na takim zawijasie ( patrz niżej ). Architekci mówią, że takie usytuowanie może być przytłaczające ( pod nimi znajduje się wejście do domu ). Zgadzam się z tym, choć same schody nie będą pełne, więc światła będzie wystarczająco, jedynie może sprawiać to dziwne wrażenie. Bardzo zależało nam na tym, by na dole był ( nawet malutki ) osobny pokój. Na początku planujemy zajęcie samego dołu i będzie on przeznaczony dla dziewczynek. My zajmiemy salon. Na górze zaplanowaliśmy trzy pokoje – dla nas i dla dzieci. Jeżeli uda nam się powiększyć rodzinę, przeniesiemy się z mężem na dół, a górę przejmą nasze pociechy. Zależało nam na tym, by góra była bardzo proporcjonalna i pomieszczenia ( poza gospodarczym ) miały mniej więcej podobną powierzchnię.

A w efekcie wygląda to tak:







środa, 7 sierpnia 2013

Agnieszka: dom dziwny


Zaczynaliśmy od koncepcji domku z płaskim dachem ( patrz post „dom brzydki” ). Niestety nie udało nam się zmienić warunków zabudowy i zaczęliśmy kombinować. Najpierw z dachem mansardowym ( patrz post „nie przełknę dachu mansardowego” ), następne stworzyliśmy coś takiego – patrz post „zmiana dachu” .

W poniedziałek architekci przedstawili nam swoje rozwiązanie:



 
 
 





 
 
 

 
 
 
 
 
 
 
 
 
Jak na nasze warunki zabudowy i ograniczone możliwości „rozwinięcia skrzydeł” trzeba przyznać, że rozwiązanie jest bardzo interesujące.

Na pewno nie wzbudziło we mnie tak negatywnych emocji jak dach mansardowy, ale też długo zastanawiałam się, co tak naprawdę mogę o nim powiedzieć. No chyba tyle, że troszeczkę zburzył moją wizję, którą tworzyłam sobie stopniowo podczas naszych kolejnych pomysłów na dach. Takiego wiejskiego domku z małym sadem, działeczką, masą kwiatów, urządzonym wewnątrz bardzo ciepło i przytulnie. Pod tym względem trochę się rozczarowałam, bo ta propozycja gryzła się jakoś z moimi wyobrażeniami. Dzięki niej jednak nareszcie pomyślałam realnie: kilka drzewek owocowych – ok, mała działeczka – ok, na kwiecisty ogród pewnie i tak nie znajdę czasu ani nie będę już miała cierpliwości, a przytulne, ciepłe wnętrza z masą bibelotów i obłożonymi półkami to chyba jednak nie jest moja bajka. Postawię na prostotę i minimum kurzu do wycierania.
Oczywiście domek jest do podrasowania. To jest tylko wstępna propozycja.
Im dłużej jej się przyglądam, tym bardziej zaczyna mi się podobać J.

wtorek, 6 sierpnia 2013

Agnieszka: coś się ruszyło – wczorajsze spotkanie z architektami.


Wczoraj spotkaliśmy się z architektami. Mamy nową wizję  bryły z dachem i trzy ( właściwie dwie – bo jedna jest naszą ) propozycje rozmieszczenia pomieszczeń wewnątrz. Nie mieliśmy  na razie czasu, by nad nimi przysiąść, więc nie jestem jeszcze w stanie wypowiedzieć się na ich temat. Choć tak długo myśleliśmy nad własną koncepcją, że błyskawicznie wyłapaliśmy pierwsze „ale” dla odmiennego spojrzenia architektów, mimo to są one jak najbardziej do przemyślenia, bo wnoszą ciekawe rozwiązania.

Przede wszystkim na samym początku współpracy podjęliśmy decyzję o powiększeniu kuchni, by towarzyszyła ona wychodzącemu ( do tej pory samotnie ) poza bryłę budynku przedsionkowi.



 
 
 
 
 
 

 
 
 
Trochę stresują mnie takie zmiany, bo i owszem są korzystne ( jak najbardziej ), ale nie możemy stracić czujności, by nie zwiększyć przez to znacznie kosztów budowy metodą:  złotówka do złotówki, a raczej stówka do stówki – bo tu mała zmiana, tam mała zmiana ( … ).


niedziela, 28 lipca 2013

Dawid: c.w.u - rozmyślania


Siedzę i głowię się nad sposobem rozwiązania c.w.u w sposób optymalny dla naszych potrzeb i wygody użytkowania. Obecnie posiadamy piec gazowy bez zbiornika buforowego i po odkręceniu ciepłej wody mamy 40 sekundowy czas aby poprzeklinać twórcę tego układu, bo tyle potrzeba nam aby woda z temperatury sieciowej ogrzała się do temperatury zadanej i dotarła do kranu. Na ten czas składają się następujące czasy: uruchomienia palnika w piecu (około 2 sekundy), praca palnika na najniższym biegu celem sprawdzenia jego funkcjonowania ( autodiagnostyka pieca ) oraz pobrania danych ( temperatura wody na wejściu, wyjściu, pomiar natężenia przepływu ( wszystko trwa około 5 sekund ). Następnie palnik z radosnym szumem zaczyna grzać przepływowo wodę, mija chwila po czym w kranie wyczuwalne jest to, że woda jest już nieco cieplejsza od sieciowej, a po około 40 sekundach temperatura wody jest już unormowana. Wszystko jest pięknie, ale w trakcie użytkowania wychodzi kilka wad, które są dosyć niekomfortowe:

1.      Gdy biorę prysznic i ktoś odkręci ciepłą wodę w kranie w kuchni lub łazience; to najpierw temperatura mi spada i mam przez pewien czas zimny prysznic ( po kilku chwilach temperatura się unormuje ); natomiast po zakręceniu tego kranu przez chwilę mam bardzo gorący prysznic zanim temperatura wróci do normy. Problem ten można rozwiązać albo rezygnując z korzystania z wody, gdy ktoś bierze prysznic, albo inwestując w drogie baterie termostatyczne ( przynajmniej pod prysznicem ).

2.      Gdy tylko chcę umyć ręce, to zanim ciepła woda popłynie w kranie, mam już je dokładnie umyte ( często nawet 2 razy J ).

3.      Dużo energii na rozruch; zanim dostanę litr ciepłej wody muszę przepuścić przez kran kilka litrów zimnej, później cieplejszej wody zanim temperatura się ustali.

4.      Niska wydajność kotła gazowego; wg instrukcji 11 litrów ciepłej wody na minutę przy Δt = 30°C - nie jest to powalający wynik, wręcz jest to minimalna ilość dla komfortu.

5.      Gdy tylko na chwilkę zakręcam wodę i przeglądając się w lustrze zauważam jeszcze kawałek niedomytej twarzy; to zanim dostanę ciepła wodę na dłużej znowu muszę czekać 40 sek. L.

 

Układ ma za to kilka plusów:

 

1.      Zajmuje mało miejsca.

2.      Można ustawić sobie temperaturę wody na żądanym poziomie i nie trzeba jej regulować w baterii ( prysznicowej, kranowej).

3.      Ustawiając niska temperaturę poniżej 65 stopni, zupełnie nie przejmujemy się problemem kamienia kotłowego na wymienniku ciepła.

4.      Koszty ogrzewania wody są stosunkowo niewielkie (  często mniejsze niż np. ciepła woda z sieci ).

Świetnie byłoby skonstruować układ, który poza zaletami tego, nie powielałby jego wad, zatem jakie mam wymagania:

 

1.      Ciepła woda niezwłocznie po odkręceniu kurka ciepłej wody.

2.      Ciepła woda o zadanej temperaturze niezwłocznie po odkręceniu kurka ciepłej wody.

3.      Tania ciepła woda o zadanej temperaturze niezwłocznie po odkręceniu kurka cieplej wody.

4.      Tania ciepła woda o zadanej temperaturze niezwłocznie po odkręceniu kurka ciepłej wody z układu, który zajmuje mało miejsca.

5.      Tania ciepła woda o zadanej temperaturze niezwłocznie po odkręceniu kurka ciepłej wody z układu, który zajmuje mało miejsca, a układ ten jest mało wrażliwy na zakłócenia odbioru wody w innych miejscach w domu.

6.      Brak cyrkulacji wody.

 

 

Moja propozycja wykonania takiego układu:

jako że mamy zbiornik buforowy, w którym woda jest zawsze cieplejsza od otoczenia, możemy przepuścić wężownicę i wstępnie podgrzać wodę do temperatury przewyższającej temperaturę wody sieciowej np. do 25°C; następnie wstępnie podgrzana wodę rozprowadzać po domu; plan zakłada 3 punkty poboru ciepłej wody: łazienka, kuchnia, pomieszczenie gospodarcze na piętrze; ciepłą wodę natychmiast potrzebuję w kuchni i w łazience, więc w tych dwóch miejscach będę potrzebował zamontować elektryczne przepływowe podgrzewacze wody; w kuchni podgrzewacz małej mocy, gdyż będzie potrzebny co najwyżej do mycia naczyń, owoców i warzyw, więc wydajność rzędu kilku litrów będzie wystarczająca; natomiast w łazience w celu szybkiego napełnienia wanny ciepłą wodą w grę wchodzi podgrzewacz większej mocy; z racji ograniczonego przyłącza elektrycznego jeden i drugi nie może być za duży; ponadto z sieci wstępnie podgrzanej wody korzystać będzie mogła zarówno pralka jak i zmywarka naczyń, co zredukuje koszty ich użytkowania; przeglądałem modele przepływowych podgrzewaczy wody i za podstawę zastosowania uważam możliwość elektronicznej regulacji temperatury wody opuszczającej podgrzewacz; w tej chwili jako podgrzewacz do łazienki rozważam ten: http://www.kospel.pl/pl/produkty/podgrzewacze-przeplywowe/ppe2-electronic-lcd.html, a do kuchni ten: http://www.kospel.pl/pl/produkty/podgrzewacze-przeplywowe/epme-electronic-lcd.html.

środa, 10 lipca 2013

Agnieszka: zmiana architekta


Niestety musieliśmy poszukać innego architekta. Nie żeby z poprzednim było coś nie tak, współpracowało nam się naprawdę dobrze, ale niestety tak się jakoś potoczyło, wydarzyło.

Okazało się, że szczeciński konstruktor ( patrz post „Jak zaoszczędzić 7 tysięcy złotych?” ) współpracuje z pewnymi stargardzkimi architektami. Udaliśmy się do nich i przeprowadziliśmy wstępną rozmowę.

Wiemy już mniej więcej jak kształtują się ceny w Stargardzie, więc postanowiliśmy porównać je ze Szczecinem. Dawid co prawda odwiedził tylko dwa biura projektowe, więc nie można w żadnym wypadku generalizować, ale po tym badaniu zdecydowaliśmy się jednak na Stargard. Tutaj będzie nas to kosztowało dwa razy mniej ( wliczając w to wybranego konstruktora ) – czyli za projekt architektoniczny plus projekty branżowe.

Podpisaliśmy już umowę i czekamy na wstępny szkic. Jestem bardzo ciekawa, bo architekci zapewniają nas, że są w stanie bardzo unowocześnić bryłę naszego budynku ( nie zwiększając znacznie kosztów ). Zamierzają także ingerować w układ pomieszczeń i trochę je pozmieniać. Jestem dobrej myśli, bo chociaż nad wnętrzem domku myśleliśmy baaaaardzo długo i staraliśmy się, by przy jak najmniejszej powierzchni był on jak najbardziej funkcjonalny, to właśnie liczyłam na to, że gdy zajmie się tym architekt będzie w stanie zaproponować nam inne rozwiązania. Tak też się stało. Czekam z niecierpliwością!

poniedziałek, 1 lipca 2013

Dawid: pompa ciepła małej mocy


Opisywałem wcześniej próby wyciągnięcia ciepła z kilku źródeł, które to ciepło wynoszą z domu ( ścieki, zużyte powietrze z rekuperatora) oraz płyn solarny o niskiej temperaturze. Podzwoniłem tu i tam. Zrobiłem wywiad, co do pompy małej mocy ( 0,4 kW) woda/woda. Oczywiście duże koncerny jak i importerzy nie mają takich rozwiązań a firm, które składają takie rzeczy z klocków nie ma wiele. Znalazłem  taką, która rozwiązanie tego typu oszacowałaby na około 2000 zł, co mnie bardzo pozytywnie nastawiło do dalszych rozmyślań nad tym pomysłem. W czasie tych rozmów naświetlone także zostały mi pewne problemy: zwłaszcza z przygotowaniem c.w.u w sposób jaki planowałem i właśnie nad tym problemem obecnie dumam. Uważam w tej chwili,  że konieczne będzie zastosowanie przepływowych elektrycznych ogrzewaczy wody (oprócz samego przepływowego ogrzewania przez zbiornik buforowy jak planowałem), gdyż pompa ciepła dużo lepiej będzie pracowała przy niższej temperaturze grzania górnego źródła, które może okazać się wówczas niewystarczające do ogrzania ciepłej wody w przypadku dwóch lub trzech kąpieli pod rząd.

niedziela, 30 czerwca 2013

Dawid: Nie wszystko złoto co się świeci, czyli nie wszystko co pasywne nadaje się do domów pasywnych. (część 2 post refleksyjno-prostujący)


Jakiś czas temu pisałem o ciepłych ramkach i współczynnikach, jakie powinny one osiągnąć ( część 1 ). Niestety odbiegłem trochę od założonego tematu, dlatego w tym poście postaram się poukładać i sprostować pewne rzeczy.

1.      Ciepła ramka - aby spełniała odpowiednie parametry musiałaby być cienką ramką wykonaną ze stali nierdzewnej lub tworzywa. Producenci wykonują ją zatem jako profil wypełniony materiałem izolacyjnym, więc sam materiał ramki nie jest taki istotny (aczkolwiek dalej nie może być to aluminium). Ramki wykonuje się ze stali powlekanej tworzywem sztucznym, dzięki czemu ma wytrzymałość stali a ciepłochronność lepszą, niż ramka ze stali nierdzewnej.

2.      Współczynnik Psi[Ψ], o którym wspominałem, jest liniowym współczynnikiem ciepła, dlatego wyrażany jest w [W/(m²·K)] ( a nie W/K jak pisałem ). W normie, która o tym mówi PN-EN ISO 10077-1:2007, współczynnik 0,007 [W/K] określa opór cieplny ramki i taki albo mniejszy musi mieć aby zgodnie z normą ramka uznana została za ciepłą.

3.      Meritum sprawy, od którego odbiegłem: o tym, że nie wszystko pasywne nadaje się do domów pasywnych - to napis na ulotce reklamowej jednego z producentów okien: „Okna do domów pasywnych o fantastycznym współczynnik Uw 0,92”. I weź tu z takimi ludźmi dyskutuj J.

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Dawid: mity o domach pasywnych


Parę osób już wie, że chcemy wybudować pasywniaka i w towarzyskich rozmowach wychodzi nieraz na jaw, z czym się kojarzy ludziom dom pasywny i jakie wokół tego krążą opinie:

1.      Dom pasywny musi mieć mało i niewielkich okien.

Gdy słyszę ten tekst, od razu przed oczami staje mi widok bunkra z niewielkimi otworami strzelniczymi umieszczonymi głęboko w murze i parapetami na jedną doniczkę. Dlatego jakże poważne jest zdziwienie, jak opowiadam o dużych drzwiach balkonowych z wyjściem na taras i olbrzymich przeszkleniach. Oczywiście jest tutaj trochę racji, nie można przesadzać z przeszkleniami od północnej strony, ponieważ nie są tam potrzebne, a będą generowały straty ciepła. Natomiast od południa można dać nieco więcej szyb, po to aby łapać więcej promieni słonecznych do ogrzewania pomieszczeń.

2.      Dom pasywny – to koniecznie pompa ciepła.

Pompa ciepła to najmniej ( pod względem ekonomicznym ) nadające się źródło ogrzewania do domu pasywnego. Koszt inwestycji, przy niewielkich kosztach ogrzewania, nigdy się nie zwróci.

3.      Dom pasywny jest bardzo drogi.

Kiedyś usłyszałem, że czyjś znajomy wybudował dom pasywny za 700 000 zł. Odpowiedziałem, że mój znajomy wybudował budę dla psa za 50 000 zł. Niestety rozmówca nie zrozumiał aluzji.

4.      W domu pasywnym to tylko ogrzewanie podłogowe.

Ważne jest, żeby dostarczyć odpowiednia ilość energii do domu a czy będzie to podłogówka, grzejniki, czy koksownik na środku salonu, to już nie jest istotne. Oczywiście podłogówka ma najlepszy rozkład temperatur.

5.      Dom pasywny ma grube ściany i z tego powodu przez okna patrzy się głównie na wprost.

Oczywiście ściany będą grube. W naszym przypadku będą miały około 50 cm, ale: obecnie mieszkamy w bloku z lat 50, w którym ściany ceglane ( po ociepleniu ) mają 47 cm i z okien mamy widok na całkiem spory teren; okna montowane na konsolach (  w izolacji tak zwany ciepły montaż ) będą bardziej na zewnątrz muru, niż w montażu tradycyjnym ( czyli w jego środku ).   

6.      Domu pasywnego nie trzeba ogrzewać

Oczywiście! Ale tylko latem J.

 

piątek, 21 czerwca 2013

Agnieszka: jak zaoszczędzić prawie 7 tysięcy złotych?


Szukamy, dowiadujemy się, porównujemy. Pierwszy konstruktor jednak zdecydował, że nie podejmie się wyzwania. Kolejny i owszem, ale za kwotę, która przyprawiła nas o zawrót głowy, chociaż jako tako cenników nie znamy, tym bardziej, że konstrukcja naszego domku jest nietypowa. Udaliśmy się więc do Szczecina, by zbadać dokładniej „rynek konstruktorski”. Wybraliśmy polecone miejsce i okazało się, że:

- po pierwsze: nasz domek nie jest takim problemem, owszem nietypowy, ale bez przesady;

- po drugie: ma jedno słabe miejsce, nad którym trzeba chwilę pomyśleć, ale to jest jak najbardziej do rozwiązania;

- po trzecie: będzie to kosztowało nas około 7 tysięcy złotych mniej, niż u poprzedniego!

 

czwartek, 20 czerwca 2013

Agnieszka: pomiary ziemi

Wczoraj popołudniu wybraliśmy się ze wsparciem (teściem) na naszą zarastającą działeczkę, żeby dokonać jej pomiarów. Niby mapka jest, niby skala jest, niby wszystko bez problemu można wyliczyć, ale Dawid zdecydował, że woli zrobić to jeszcze sam fizycznie. Chcemy już bowiem szukać geologa, który dokona odwiertów, a by nie musiał tego robić na całej ziemi, określimy wstępnie i mniej więcej, w którym miejscu będzie stał domek.



piątek, 14 czerwca 2013

Agnieszka: okna o współczynniku przenikania ciepła 0,8 U to zboczenie


 

Powoli rozglądamy się za oknami. Miedzy innymi dlatego, by móc jeszcze dokonać jakiś zmian w projekcie (jeżeli okazałoby się, że jakieś rozwiązanie jest akceptowalne i zdecydowanie tańsze). Poza tym chcemy wybadać trochę rynek i sprawdzić jak to jest z dostępnością produktów, które będą nam (mam nadzieję) niebawem potrzebne.

Dawid odwiedził kilka punktów sprzedaży. W niektórych okazał się trudnym i skomplikowanym klientem. Do tego stopnia, że obiecane oferty, które miały pojawić się na mojej skrzynce mailowej w poniedziałek, zaginęły gdzieś w sieci.

W jednym miejscu rzeczywiście nie było żadnego problemu. Wręcz przeciwnie, było nawet lepiej niż oczekiwaliśmy, bo poza kompetencją i wiedzą sprzedawcy, firma oferuje także okna o współczynniku 0,69 U.  Szybko otrzymaliśmy również dokładną wycenę. Poszukiwane jest obecnie rozwiązanie dla okien przesuwnych w salonie. Także jesteśmy (wobec konkurencji dla tej firmy) bardzo mile zaskoczeni.

Dla kontrastu  w innym miejscu:

„ Sprzedawca: A po co Wam okna z takim współczynnikiem? To już jest zboczenie. Nie ma sensu kupowanie takich okien.

Dawid: Może i zboczenie, ale dzięki niemu można uzyskać dofinansowanie do budowy domu, nie wspominając o korzyściach wynikających z posiadania domu pasywnego.

Sprzedawca (z przekąsem): To ile tego dofinansowania może być, że tak się Pan porywa?

Dawid: 50 tysięcy złotych.

(cisza)”.

czwartek, 13 czerwca 2013

Agnieszka: zmiana dachu


Dawid kilka dni temu wrócił z pracy z nową koncepcją dachu (podpatrzył ją na jednym z pobliskich domów). Swoją drogą człowiek na tak niewiele rzeczy zwraca w ogóle uwagę (co jest oczywiste, bo jest ich cały ogrom, więc jakiejś selekcji trzeba dokonywać, by nie zwariować). Nie wiedziałam, że istnieje taka różnorodność kształtów, kolorów, pokryć dachów. Zaczynam również „inwigilować” wszystkie okoliczne okna, jak i elewacje.

W nowej wizji nie będzie żadnej mansardowości, a jedynie „prawidłowość wobec warunków zabudowy”. W środku nie pojawią się skosy. Jedną stronę domku zajmie duża lukarna. Nie może przekraczać 20% powierzchni dachu i według naszych wstępnych obliczeń (dokonanych po konsultacji z architektem) zajmie ona 18%. Zatem mieścimy się w zaleceniu.
 

 

 

 

Szkice są wstępne (Dawid pracuje w tej chwili nad nowym projektem, bo musi wiele przebudować i poprawić). Tutaj okna zostały jedynie wycięte i przez chwilę rozpatrywaliśmy nawet możliwość pozostawienia takich trójkątnych boków. Jednak po zajrzeniu do środka okazało się, że mogą być problemy z ich otwieraniem (choćby jedynie do umycia). Całe przeszklenia zostaną przesunięte. Najprawdopodobniej z dolnego okna narożnego również zrezygnujemy (na rzecz standardowego) i pozostawimy jedynie to wielkie w salonie.

Czy podoba mi się nowa koncepcja? Już chyba nie myślę w tych kategoriach. Teraz priorytetami są funkcjonalność, zgodność z warunkami zabudowy, pasywność, koszty. Później będziemy starali się jakoś ratować wygląd.

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Dawid: Nie wszystko złoto co się świeci, czyli nie wszystko co pasywne nadaje się do domów pasywnych. (część 1)


Miałem ostatnio trochę czasu, żeby zrobić osobiste rozeznanie w sprawie okien.  Projekt jako tako jest i otwory okienne też są zaplanowane, mogłem więc złożyć porównywalne zapytanie w kilku miejscach. Osobista inspekcja w punktach sprzedaży okien ujawniła także kilka rzeczy, których szczerze mówiąc nie spodziewałem się. Jak trudne do spełnienia są dla producentów okien wymagania w dziedzinie przenikalności cieplnej. Oczywiście nie dla wszystkich, łatwo wyznaczyć linie miedzy lokalnymi producentami okien, a oknami oferowanymi przez nazwijmy to - ogólnopolskie koncerny. Często sama rama o mniejszej ilości przegród (komór) w wykonaniu wiodącej marki miała lepsze parametry (trafiłem profil 5 komorowy o lepszych parametrach niż profil 7 komorowy). Co za tym idzie trzeba bardzo uważać na to, co napisane jest w ulotkach reklamowych i żądać papierów na spełnienie oczekiwanych parametrów. Na razie odpuściłem sobie kwestie mechaniczne (ale w tym przypadku różnice też są porażające) i skupiłem się tylko i wyłącznie na współczynniku przewodzenia ciepła. Szyby - niby kwestia prosta: 3 tafle, dwie przestrzenie wypełnione gazem szlachetnym, ciepła ramka i już. Dlatego bardzo się zdziwiłem, że dwie szyby o takiej samej konstrukcji wypełnionej tym samym gazem i posiadające ciepłe ramki, mogą mieć współczynniki od 0,5 do 0,7 W/m²·K. Różnice mogą być zarówno w typie zastosowanego szkła jak i rodzaju ciepłej ramki oraz rzeczywistego poziomu wypełnienia przestrzeni gazem szlachetnym. Wydaje mi się ( na podstawie ofert na całe okna), że różnica w rodzaju szyby nie jest powalająca i warto lepsze szyby mieć. Jedyna rzecz jaką będę musiał zbadać, to materiał na ciepłą ramkę. Jak każde okno zespolone potrzebuje ramki dystansowej. Do tej pory dystans ten stanowiło aluminium (srebrny pasek wewnątrz szyby). Materiał ten ma wiele zalet, jest tani, łatwy w obróbce i… no właśnie z racji tego, że łatwy w obróbce ( mała wytrzymałość) musiano go dawać całkiem grubo, a biorąc pod uwagę wyjątkową dobrą przenikalność cieplną tego pierwiastka, serwowano nam gigantyczny liniowy mostek cieplny. Cały czas byłem przekonany, że najlepszą ramką będzie ta wykonana z tworzywa sztucznego, niestety nikt takiej nie oferował. Co zmusiło mnie do przeprowadzenia małego śledztwa: „dlaczego?”. Pierwszą rzeczą, którą się dowiedziałem to, że magiczne Ug (współczynnik przenikania ciepła przez szybę) ma się nijak do materiału ramki. Otóż Ug mierzy się na środku szyby więc wpływ ramki jest niemierzalny. Wprowadzono natomiast współczynnik PSI [Ψ] i ten współczynnik mówi nam o ramce. O ciepłej ramce zgodnie z normą mówimy, kiedy nasze PSI jest mniejsze lub równe 0,007 W/K. PSI  oblicza się sumując grubość materiału ramki oraz jej współczynnik Lambda w [W/mK]. Co by nie liczyć tylko ramka ze stali nierdzewnej o grubości 0,2 mm i ramka z tworzywa sztucznego jest w stanie takie PSI uzyskać. Co nam daje ciepła ramka? Do ceny kompletnego okna wyższy koszt około 3-4%, a później 5%-7% lepszą ochronę termiczną okna, przez co szacuję, że obniża o około 1%-1,5% rachunki za ogrzewanie … Na zawsze.

sobota, 8 czerwca 2013

Agnieszka: od starostwa do urzędu gminy, od urzędu gminy do starostwa (…)

 
 
Jakiś czas temu byliśmy w Starostwie Powiatowym, by otrzymać aprobatę dla naszego rozwiązania problemu z dachem. Tak jednak stwierdzono, że z warunków zabudowy nie wynika jednoznacznie, czy możemy z niego skorzystać, więc musieliśmy wrócić do Urzędu Gminy i poprosić architekta miejskiego o interpretację i wiążącą decyzję.  Około dwa tygodnie temu dostaliśmy werbalne przyzwolenie i w zeszłym tygodniu miało przyjść pismo. Nie przyszło. Wczoraj Dawid pojechał do Urzędu i dowiedział się, że niestety oficjalnej decyzji nie otrzymamy, ponieważ oni zajmują się wydawaniem warunków zabudowy a nie ich interpretacją i musimy zgłosić się z tym jednak do Starostwa. Co gorsze w starostwie, jeżeli mają jakiekolwiek wątpliwości, zgłaszają się właśnie do architekta miejskiego. Nic z tego nie rozumiem!
Dowiedzieliśmy się również, że nie możemy dostać na piśmie pozwolenia na dach mansardowy z powodu braku występowania takich dachów w okolicy (podobnie jak płaskich). Próbujemy więc przeforsować nasz pomysł na dach mansardowy, który nie będzie dachem mansardowym, ale będzie wyglądał jak dach mansardowy, tylko że będzie się nazywał dachem wielospadowym. Logiczne.
Uderzamy więc ponownie do Starostwa Powiatowego!