Dawid kilka dni temu
wrócił z pracy z nową koncepcją dachu (podpatrzył ją na jednym z pobliskich
domów). Swoją drogą człowiek na tak niewiele rzeczy zwraca w ogóle uwagę (co
jest oczywiste, bo jest ich cały ogrom, więc jakiejś selekcji trzeba dokonywać,
by nie zwariować). Nie wiedziałam, że istnieje taka różnorodność kształtów,
kolorów, pokryć dachów. Zaczynam również „inwigilować” wszystkie okoliczne
okna, jak i elewacje.
W nowej wizji nie będzie
żadnej mansardowości, a jedynie „prawidłowość wobec warunków zabudowy”. W
środku nie pojawią się skosy. Jedną stronę domku zajmie duża lukarna. Nie może
przekraczać 20% powierzchni dachu i według naszych wstępnych obliczeń
(dokonanych po konsultacji z architektem) zajmie ona 18%. Zatem mieścimy się w
zaleceniu.
Szkice są wstępne (Dawid
pracuje w tej chwili nad nowym projektem, bo musi wiele przebudować i
poprawić). Tutaj okna zostały jedynie wycięte i przez chwilę rozpatrywaliśmy
nawet możliwość pozostawienia takich trójkątnych boków. Jednak po zajrzeniu do
środka okazało się, że mogą być problemy z ich otwieraniem (choćby jedynie do
umycia). Całe przeszklenia zostaną przesunięte. Najprawdopodobniej z dolnego
okna narożnego również zrezygnujemy (na rzecz standardowego) i pozostawimy
jedynie to wielkie w salonie.
Czy podoba mi się nowa
koncepcja? Już chyba nie myślę w tych kategoriach. Teraz priorytetami są
funkcjonalność, zgodność z warunkami zabudowy, pasywność, koszty. Później
będziemy starali się jakoś ratować wygląd.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz