Etykiety

wtorek, 27 sierpnia 2013

Agnieszka: wybór projektu


Z trzech propozycji:




wybraliśmy jednak nasze rozwiązanie. Jest dla nas mimo wszystko najbardziej komfortowe i optymalne. Dopracowaliśmy jeszcze szczegóły. Pozmienialiśmy to i owo ( na przykład część okien ) i już jakiś czas temu udaliśmy się do architektów z naszym plikiem decyzji. Dzisiaj spotkaliśmy się znowu i odebraliśmy wstępny, bardziej wiążący i będący podstawą dalszych prac projekt.

Planowaliśmy postawić fundamenty jeszcze przed zimą, ale coś mi się wydaje, że nie pójdzie tak łatwo. Nie będę rozczarowana jeśli się nie uda. Wolę, by wszystko było przemyślane, dopracowane i dopięte na ostatni guzik. Mamy gdzie mieszkać, więc nie spieszy nam się aż tak bardzo.

Poza tym planuję wygrać w dużego lotka i wtedy ruszymy z kopyta. Na razie jesteśmy na etapie różowej, porcelanowej świnki - skarbonki, która ma zadek znaczony markerowym hasłem „DOM”.

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Agnieszka: wnętrze – opcja 3 ( propozycja architektów )

 
 





Wejście od kuchni. Bardzo ciekawe i  odważne rozwiązanie. Jak zauważyła kuzynka męża, do zaakceptowania, o ile w kuchni utrzymany będzie ciągle porządek, bo to jednak pierwsze wrażenie. Racja. Mimo tego nie powiedzieliśmy od razu „nie”.

 Rzuciła się nam w oczy otwarta przestrzeń, jaka powstała w połączeniu salonu z holem. Na plus.  Stół pod schodami to już kwestia dyskusyjna ( przecież wcale nie musi tam stać ).

Po dłuższym zastanowieniu doszliśmy jednak do wniosku, że nowe usytuowanie wejścia zabiera nam bardzo dużo miejsca, bo i na szafę w wiatrołapie, jak i część kuchni. Dopiero teraz zauważyłam, że w tej wersji nie ma w niej okna, a wolelibyśmy je jednak mieć ( najlepiej nad zlewem, jak w pierwszym rozwiązaniu – patrz post ).

Na górze przewagę metrażową ma jedna z sypialni ( 18,04 m² ).

piątek, 9 sierpnia 2013

Agnieszka: wnętrze – opcja 2 ( propozycja architektów )

 

 
 
 
 




Ładnie wkomponowane, zgrabne i estetyczne schody. Tak jak miało być, ale za żadne skarby nie chciało nam wyjść. Łazienka została przesunięta i zajęła część przedsionka. Niestety to miejsce było przeznaczone na centralę rekuperacyjną, zbiornik buforowy i pozostałą aparaturę techniczną potrzebną do obsługi domu pasywnego. Niby można to przenieść do pomieszczenia gospodarczego, ale wtedy właściwie niewiele w nim ( a może nawet nic ) zmieścimy. Poza tym wolelibyśmy, by urządzenia te były usytuowane jak najdalej od sypialni. Takie ustawienie schodów zmienia również wielkości pomieszczeń na górze. Jedno z nich zmniejsza się z 10,93 do 8,5 m², pozostałe pokoje mają kolejno prawie: 15 i 17 metrów. To jest jednak za duża dysproporcja. 

 

 
 
 
 


czwartek, 8 sierpnia 2013

Agnieszka: wnętrze – opcja 1 ( naszego autorstwa )


Bardzo, bardzo długo kombinowaliśmy, jak rozmieścić wszystkie pomieszczenia, by domek był jak najbardziej funkcjonalny i wygodny. Wiele rozwiązań jest wynikiem długich dyskusji i licznych kompromisów. Pewnie na etapie wdrażania mogłabym o nich powiedzieć więcej, ale już nie pamiętam dokładnie, co było za i przeciw, co nam się nie podobało i dlaczego.

Ciągle liczymy się z kosztami ( mimo wszystko ), więc nasza bryła miała mieć jak najmniejszą ( możliwie ) powierzchnię zabudowy. Nie pamiętam od jakiej zaczynaliśmy – chyba od około 66 m², a teraz mamy 88,3, gdzie na samym początku taką liczbę wykluczyliśmy. Bardzo dużo dało nam „wyrównanie” przedsionka i obecnie salon z kuchnią zajmują 40 m², co jest dla nas wręcz luksusem ( nasze obecne mieszkanie ma 39 m² ). Muszę jednak jeszcze porozmawiać z mężem, by jasno określić, czy budowa takiej wielkości domku jest dla nas osiągalna. Na razie mimo lekkiego niepokoju, cieszę się.

Największy problem mieliśmy ze schodami. Przerobiliśmy chyba wszystkie możliwe opcje i w końcu stanęliśmy na takim zawijasie ( patrz niżej ). Architekci mówią, że takie usytuowanie może być przytłaczające ( pod nimi znajduje się wejście do domu ). Zgadzam się z tym, choć same schody nie będą pełne, więc światła będzie wystarczająco, jedynie może sprawiać to dziwne wrażenie. Bardzo zależało nam na tym, by na dole był ( nawet malutki ) osobny pokój. Na początku planujemy zajęcie samego dołu i będzie on przeznaczony dla dziewczynek. My zajmiemy salon. Na górze zaplanowaliśmy trzy pokoje – dla nas i dla dzieci. Jeżeli uda nam się powiększyć rodzinę, przeniesiemy się z mężem na dół, a górę przejmą nasze pociechy. Zależało nam na tym, by góra była bardzo proporcjonalna i pomieszczenia ( poza gospodarczym ) miały mniej więcej podobną powierzchnię.

A w efekcie wygląda to tak:







środa, 7 sierpnia 2013

Agnieszka: dom dziwny


Zaczynaliśmy od koncepcji domku z płaskim dachem ( patrz post „dom brzydki” ). Niestety nie udało nam się zmienić warunków zabudowy i zaczęliśmy kombinować. Najpierw z dachem mansardowym ( patrz post „nie przełknę dachu mansardowego” ), następne stworzyliśmy coś takiego – patrz post „zmiana dachu” .

W poniedziałek architekci przedstawili nam swoje rozwiązanie:



 
 
 





 
 
 

 
 
 
 
 
 
 
 
 
Jak na nasze warunki zabudowy i ograniczone możliwości „rozwinięcia skrzydeł” trzeba przyznać, że rozwiązanie jest bardzo interesujące.

Na pewno nie wzbudziło we mnie tak negatywnych emocji jak dach mansardowy, ale też długo zastanawiałam się, co tak naprawdę mogę o nim powiedzieć. No chyba tyle, że troszeczkę zburzył moją wizję, którą tworzyłam sobie stopniowo podczas naszych kolejnych pomysłów na dach. Takiego wiejskiego domku z małym sadem, działeczką, masą kwiatów, urządzonym wewnątrz bardzo ciepło i przytulnie. Pod tym względem trochę się rozczarowałam, bo ta propozycja gryzła się jakoś z moimi wyobrażeniami. Dzięki niej jednak nareszcie pomyślałam realnie: kilka drzewek owocowych – ok, mała działeczka – ok, na kwiecisty ogród pewnie i tak nie znajdę czasu ani nie będę już miała cierpliwości, a przytulne, ciepłe wnętrza z masą bibelotów i obłożonymi półkami to chyba jednak nie jest moja bajka. Postawię na prostotę i minimum kurzu do wycierania.
Oczywiście domek jest do podrasowania. To jest tylko wstępna propozycja.
Im dłużej jej się przyglądam, tym bardziej zaczyna mi się podobać J.

wtorek, 6 sierpnia 2013

Agnieszka: coś się ruszyło – wczorajsze spotkanie z architektami.


Wczoraj spotkaliśmy się z architektami. Mamy nową wizję  bryły z dachem i trzy ( właściwie dwie – bo jedna jest naszą ) propozycje rozmieszczenia pomieszczeń wewnątrz. Nie mieliśmy  na razie czasu, by nad nimi przysiąść, więc nie jestem jeszcze w stanie wypowiedzieć się na ich temat. Choć tak długo myśleliśmy nad własną koncepcją, że błyskawicznie wyłapaliśmy pierwsze „ale” dla odmiennego spojrzenia architektów, mimo to są one jak najbardziej do przemyślenia, bo wnoszą ciekawe rozwiązania.

Przede wszystkim na samym początku współpracy podjęliśmy decyzję o powiększeniu kuchni, by towarzyszyła ona wychodzącemu ( do tej pory samotnie ) poza bryłę budynku przedsionkowi.



 
 
 
 
 
 

 
 
 
Trochę stresują mnie takie zmiany, bo i owszem są korzystne ( jak najbardziej ), ale nie możemy stracić czujności, by nie zwiększyć przez to znacznie kosztów budowy metodą:  złotówka do złotówki, a raczej stówka do stówki – bo tu mała zmiana, tam mała zmiana ( … ).