Etykiety

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Agnieszka: o dofinansowaniu raz jeszcze


Nareszcie znalazłam chwilę na odwiedzenie strony http://www.nfosigw.gov.pl/ i zapoznanie się z podstawowymi informacjami na temat dopłaty, na którą liczymy. Wcześniej moja wiedza opierała się na hasłach, które Dawid rzucał mi czasami w ciągu dnia – zazwyczaj, gdy czymś byłam zajęta i może główne założenie przyjęłam do wiadomości, ale rozwinięcie zazwyczaj rozmywało się w gąszczu innych dźwięków: pracującej pralki, gaworzącej Nastusi i śpiewającej Gabrysi (…). Przeczytałam na razie o samych założeniach programu i zapoznałam się z plikiem program_priorytetowy_domy.pdf. Oto najważniejsze punkty (dla mnie), które  wynotowałam:

Wniosek o dofinansowanie składać możemy w banku, który zawarł umowę z NFOŚiGW (jest ich w tej chwili bodajże 7, ale na razie żaden nie przedstawił oferty kredytu – przynajmniej nic nam o tym nie wiadomo)

Program obejmuje nie tylko domy pasywne ( do 15kWh/m²·rok – 50 tys zł), ale również energooszczędne (do 40 kWh/m²·rok – 30 tys zł); jeżeli nie osiągnie się statusu tego pierwszego, a będziemy mieścili się w parametrach domu energooszczędnego, możemy liczyć na niższą dopłatę;

Pieniądze można również zgarnąć na kupno mieszkania w budownictwie spełniającym owe kryteria (ale to nas nie interesuje);

Gdy 20% powierzchni domu przeznaczymy na działalność gospodarczą, wtedy otrzymamy o tyle mniejszą kwotę od państwa; w przypadku, gdy będzie to więcej niż 50% - nie możemy na nic liczyć;

O tym, kiedy pieniądze zostaną wypłacone (oczywiście nie do ręki, tylko na konto bankowe, które zmniejszy automatycznie wysokość naszego zadłużenia) mówią treści umów zawartych między bankami a NFOŚiGW (czyli należałoby się z tą umową zapoznać albo przynajmniej o nią zapytać)

Od złożenia formalnego wniosku mamy 3 lata na wybudowanie się;

Przed podpisaniem umowy kredytowej musimy między innymi złożyć w banku stosowną umowę zawartą z wykonawcą i kierownikiem budowy (lub inspektorem nadzoru)

To czego nie znoszę i co jest dla mnie czarną magią: obliczenia, obliczenia, obliczenia – policzyć trzeba chyba wszystko, co się da i to przed, w trakcie i po (tak to zrozumiałam); wszystko przedstawić bankowi i weryfikatorowi ; Dawida to nie przeraża – mnie owszem; ja nie gubię się jedynie w działaniach typu 2+2=4 J

Osoba weryfikatora (co mnie niepokoi) – inna do projektu, inna do oceny samego domu;

Inspektor nadzoru (ewentualnie kierownik budowy) po zakończeniu prac musi złożyć oświadczenie, że dom jest pasywny/energooszczędny;

No i konieczna jest ta cała dżungla zalesiona aprobatami technicznymi, dokumentami (w tym między innym technicznymi z certyfikacją uprawnionych instytucji certyfikujących dotyczącymi urządzeń grzewczych, potwierdzające sprawność tych urządzeń), zdjęciami wszystkich etapów budowy (istotnych z punktu widzenia charakterystyki energetycznej budynku), protokołami wyregulowania instalacji systemu wentylacyjnego, grzewczego, testem szczelności, badaniem termowizyjnym (tu zaznaczono że NFOŚiGW ma prawo do wykonania takich wyrywkowych badań w okresie trwałości przedsięwzięcia)

Takie tam

 

W pliku znajduje się także bardzo przejrzysta tabelka przedstawiająca warunki, jakie musi spełnić dom, który zamierzamy wybudować. Poza tym (choć nigdy domu nie budowałam) wydaje mi się, że chyba przy tradycyjnej realizacji projektu wspieranej kredytem hipotecznym wiele rzeczy i warunków wygląda tak samo.

Ciągle jednak zastanawiam się, jak to będzie w praktyce. Czy osiągnięcie celu i zdobycie tych 50 tys zł (brutto) jest w ogóle realne? Czy może będzie to wyglądało tak jak jeszcze parę lat temu starania o kredyt hipoteczny (nie wiem, jak jest obecnie, ale myślę, że podobnie) – chodzisz od banku do banku, pytasz, przedstawiasz wszystkie konieczne do weryfikacji dane, dostajesz masę zapewnień, że zdolność posiadasz, że nie będzie problemu, a gdy składasz już wniosek, nagle okazuje się, że jednak suma, którą ci wcześniej gwarantowano nie jest w twoim zasięgu, bo nie spełniasz kryteriów – a przecież w twojej sytuacji nic się nie zmieniło (oczywiście nie we wszystkich bankach tak jest). Przez jakiś  czas zastanawiało mnie to „zjawisko” i miałam kilka teorii, ale odpuściłam sobie poszukiwanie prawdy i pozostałam przy bezrefleksyjnym niesmaku.

Zobaczymy, czy zderzenie z programem dopłat do domów energooszczędnych też okaże się gorzkie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz