Nareszcie znalazłam chwilę na odwiedzenie strony http://www.nfosigw.gov.pl/ i zapoznanie się z podstawowymi informacjami na temat dopłaty, na którą
liczymy. Wcześniej moja wiedza opierała się na hasłach, które Dawid rzucał mi
czasami w ciągu dnia – zazwyczaj, gdy czymś byłam zajęta i może główne
założenie przyjęłam do wiadomości, ale rozwinięcie zazwyczaj rozmywało się w
gąszczu innych dźwięków: pracującej pralki, gaworzącej Nastusi i śpiewającej
Gabrysi (…). Przeczytałam na razie o samych założeniach programu i zapoznałam
się z plikiem program_priorytetowy_domy.pdf. Oto najważniejsze punkty (dla
mnie), które wynotowałam:
Wniosek o dofinansowanie składać możemy w banku, który
zawarł umowę z NFOŚiGW (jest ich w tej chwili bodajże 7, ale na razie żaden nie
przedstawił oferty kredytu – przynajmniej nic nam o tym nie wiadomo)
Program obejmuje nie tylko domy pasywne ( do
15kWh/m²·rok – 50 tys zł), ale również energooszczędne (do 40 kWh/m²·rok – 30
tys zł); jeżeli nie osiągnie się statusu tego pierwszego, a będziemy mieścili
się w parametrach domu energooszczędnego, możemy liczyć na niższą dopłatę;
Pieniądze można również zgarnąć na kupno mieszkania w
budownictwie spełniającym owe kryteria (ale to nas nie interesuje);
Gdy 20% powierzchni domu przeznaczymy na działalność
gospodarczą, wtedy otrzymamy o tyle mniejszą kwotę od państwa; w przypadku, gdy
będzie to więcej niż 50% - nie możemy na nic liczyć;
O tym, kiedy pieniądze zostaną wypłacone (oczywiście
nie do ręki, tylko na konto bankowe, które zmniejszy automatycznie wysokość
naszego zadłużenia) mówią treści umów zawartych między bankami a NFOŚiGW (czyli
należałoby się z tą umową zapoznać albo przynajmniej o nią zapytać)
Od złożenia formalnego wniosku mamy 3 lata na
wybudowanie się;
Przed podpisaniem umowy kredytowej musimy między
innymi złożyć w banku stosowną umowę zawartą z wykonawcą i kierownikiem budowy
(lub inspektorem nadzoru)
To czego nie znoszę i co jest dla mnie czarną magią:
obliczenia, obliczenia, obliczenia – policzyć trzeba chyba wszystko, co się da
i to przed, w trakcie i po (tak to zrozumiałam); wszystko przedstawić bankowi i
weryfikatorowi ; Dawida to nie przeraża – mnie owszem; ja nie gubię się jedynie
w działaniach typu 2+2=4 J
Osoba weryfikatora (co mnie niepokoi) – inna do
projektu, inna do oceny samego domu;
Inspektor nadzoru (ewentualnie kierownik budowy) po zakończeniu
prac musi złożyć oświadczenie, że dom jest pasywny/energooszczędny;
No i konieczna jest ta cała dżungla zalesiona
aprobatami technicznymi, dokumentami (w tym między innym technicznymi z
certyfikacją uprawnionych instytucji certyfikujących dotyczącymi urządzeń
grzewczych, potwierdzające sprawność tych urządzeń), zdjęciami wszystkich
etapów budowy (istotnych z punktu widzenia charakterystyki energetycznej
budynku), protokołami wyregulowania instalacji systemu wentylacyjnego,
grzewczego, testem szczelności, badaniem termowizyjnym (tu zaznaczono że
NFOŚiGW ma prawo do wykonania takich wyrywkowych badań w okresie trwałości
przedsięwzięcia)
Takie tam
W pliku znajduje się także bardzo przejrzysta tabelka przedstawiająca
warunki, jakie musi spełnić dom, który zamierzamy wybudować. Poza tym (choć
nigdy domu nie budowałam) wydaje mi się, że chyba przy tradycyjnej realizacji
projektu wspieranej kredytem hipotecznym wiele rzeczy i warunków wygląda tak
samo.
Ciągle jednak
zastanawiam się, jak to będzie w praktyce. Czy osiągnięcie celu i zdobycie tych
50 tys zł (brutto) jest w ogóle realne? Czy może będzie to wyglądało tak jak
jeszcze parę lat temu starania o kredyt hipoteczny (nie wiem, jak jest obecnie,
ale myślę, że podobnie) – chodzisz od banku do banku, pytasz, przedstawiasz
wszystkie konieczne do weryfikacji dane, dostajesz masę zapewnień, że zdolność
posiadasz, że nie będzie problemu, a gdy składasz już wniosek, nagle okazuje
się, że jednak suma, którą ci wcześniej gwarantowano nie jest w twoim zasięgu,
bo nie spełniasz kryteriów – a przecież w twojej sytuacji nic się nie zmieniło
(oczywiście nie we wszystkich bankach tak jest). Przez jakiś czas zastanawiało mnie to „zjawisko” i miałam
kilka teorii, ale odpuściłam sobie poszukiwanie prawdy i pozostałam przy
bezrefleksyjnym niesmaku.
Zobaczymy, czy
zderzenie z programem dopłat do domów energooszczędnych też okaże się gorzkie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz