Etykiety

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Agnieszka: to w końcu z ogrzewaniem czy bez?


Kiedy Dawid opowiadał mi o domu pasywnym – o tym, że grzeją go ludzie, urządzenia elektryczne (telewizor, laptop, lodówka itd.), jakoś długo nie mogło się to zmieścić w moim małym, kubusiowym rozumku. Tłumaczył, tłumaczył, a ja wręcz parskałam i dławiłam śmiech, gdy mówił, że efektywnie wykorzystywana będzie nawet energia kubka z gorącą herbatą. To jasne, że to ciepło jest oddawane, że wytwarzamy je my, nasze otoczenie, ale to przecież (wydawałoby się) tak niewiele, więc jakim cudem ma zapewnić komfort cieplny w domu?

W tej chwili już nie budzi to moich wątpliwości. Zdobyłam wystarczającą ilość wiedzy, by UWIERZYĆ. Przychodzą teraz kolejne pytania i wątpliwości, na przykład odnośnie tego komfortu cieplnego. Komfortowo – to znaczy ile stopni? Wyczytałam gdzieś, że do obliczeń dla tego typu domu w Niemczech przyjmuje się 19°C w pomieszczeniach w dzień, w nocy trochę mniej. Natomiast z Polsce jest to 20°C i tyle samo w nocy. Czy to dużo czy mało? Jak na sposób, w jaki pozyskiwane i „przechowywane” jest ciepło myślę, że rewelacyjnie. Jednak dla wielu dwadzieścia stopni to tragedia. Wszystko zależy od osobistych upodobań i przyzwyczajeń. Dla naszej rodziny w tej chwili najwygodniejszą temperaturą jest 21°C.

Jeszcze niedawno molestowałam męża pytaniami o to nieszczęsne dogrzewanie. Najpierw słyszałam, że będzie awaryjnie, później padło hasło „ogrzewanie podłogowe”. Jakoś tak zaczęła się rozpadać moja wizja tej pasywności domu. Bo niby jak? Że tutaj ludzie, sprzęty, gotowanie, że niby tak mądrze wszystko rozwiązane, a mamy dogrzewać? A skąd będziemy wiedzieli, jak często będziemy musieli korzystać z dodatkowego źródła ciepła? Jak można obliczyć przenikalność cieplną domu (nawet nie wiem, czy taki termin istnieje; mam na myśli konkretną informację na temat tego, jak szybko i w jakim stopniu dom będzie się nagrzewał lub wychładzał – bo przecież mimo tych minimum 30 cm styropianu, będzie do tego dochodziło)?

Istnieją domy pasywne, które nie potrzebują  dodatkowych instalacji grzewczych. Są to ekstremalne przypadki i koszt ich wybudowania jest tak wysoki, że wręcz ekonomicznie nieopłacalny. Gdy już będziemy mieli profesjonalny projekt, będzie można wyliczyć jaki standard będzie posiadał nasz budynek i jak wiele będzie mógł znieść. Dla różnych projektów wygląda to inaczej – zależy to między innymi od ich wielkości, powierzchni okien, usytuowania itp. Wiadomo, że jeżeli nadejdzie zima, która uraczy nas siarczystymi mrozami przez choćby miesiąc, wtedy dogrzewać będzie trzeba więcej a mniej (a może nawet czasami wcale) jeśli pogoda będzie trzymała się średnich dla wyznaczonej strefy klimatycznej.

Jednak jakaś „grzałka w razie Wu” musi być.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz